Emerytura nie musi być niska

dziadkowie

Zaczęło się pięknie – od obietnic emerytury spędzanej w ciepłych krajach, w luksusowych warunkach. Później było już tylko gorzej. Ale mimo to bardzo wielu Polaków nadal wierzy, że emerytura z Otwartych Funduszy Emerytalnych jest lepsza i pewniejsza niż z ZUS. I nie jest to wiara pozbawiona sensu.

Otwarte Fundusze Emerytalne

prowadzone przez Powszechne Towarzystwa Emerytalne, zostały wprowadzone reformą w 1999 roku. Ich zadaniem było gromadzenie i pomnażanie części pieniędzy wcześniej zbieranych przez ZUS. W istocie, fundusz emerytalny działa podobnie, jak fundusz inwestycyjny. Z tą różnicą, że te pierwsze obarczone są ostrzejszymi ograniczeniami. Chodzi o to, aby inwestycja w fundusz emerytalny była bezpieczniejsza. Stąd większość pieniędzy fundusze inwestują nie w akcje, jako instrumenty obarczone największym ryzykiem, ale w bony skarbowe – bezpieczniejsze, cechujące się niewielką zmiennością, ale co za tym idzie potencjalnie znacznie mniej dochodowe. W 2013 roku rząd Donalda Tuska przeprowadził tzw. reformę OFE, w wyniku której większość pieniędzy zgromadzona w Otwartych Funduszach Emerytalnych na powrót trafiła do ZUS-u. W lutym 2014 roku do ZUS przekazano ponad 153 mld zł i dzięki temu udało się zmniejszyć dług publiczny. W listopadzie 2015 roku Trybunał Konstytucyjny, mimo wielu protestów, zatwierdził ten wyrok.

Reforma emerytalna rządu Tuska

miała bardzo złe konsekwencje dla rynku kapitałowego. Obniżyła płynność warszawskiego parkietu i spowodowała między innymi znaczący odpływ zagranicznych inwestorów. Tym większy, że od końca 2013 roku OFE mogą inwestować poza granicami kraju, co jeszcze bardziej zmniejsza strumień pieniędzy płynący na Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie.

Pozostaje pytanie co dalej z OFE. Większość analityków spodziewała się, że rząd Prawa i Sprawiedliwości szybko „dokończy” reformę tych instytucji, czyli po prostu przekaże zgromadzone w nich pieniądze do ZUS i dzięki temu będzie mógł zrealizować część swoich obietnic wyborczych. Niepewność trwała kilka miesięcy, ale w lutym 2016 roku wicepremier Mateusz Morawiecki zadeklarował, że Otwarte Fundusze Emerytalne zostaną utrzymane. To dobry sygnał zarówno dla przyszłych emerytów, którzy zdecydowali się w OFE pozostać, jak i dla rynku kapitałowego.

Co mówią specjaliści?

Błażej Bogdziewicz, zarządzający Caspar Asset Management SA twierdzi, że „o Otwartych Funduszach Emerytalnych można powiedzieć dużo złego, ale moim zdaniem dzisiaj przeważają rzeczy dobre. Złe były bardzo wysokie, należałoby właściwie powiedzieć, skandalicznie wysokie opłaty, ale to się już skończyło. Drugą kwestią była polityka Funduszy, którą w dużym stopniu determinowały ówczesne przepisy. OFE inwestowały przede wszystkim w polskie spółki, co w dłuższym okresie, przy wielkości polskiego rynku, było nie do utrzymania. Za jakiś czas mielibyśmy ogromny problem przewartościowanych polskich spółek. Teraz przepisy się zmieniły i OFE inwestują również za granicą. Ale w gospodarce kapitalistycznej – to truizm, ale cały czas warto go powtarzać – potrzebny jest kapitał. Nam go brakuje. Oczywiście państwo ma kapitał, ale państwo jest złym właścicielem. Kapitał mają prywatni przedsiębiorcy, ale jeszcze zbyt mało. Dlatego potrzebne są niskie podatki, aby cały czas liczba przedsiębiorców rosła, aby rosła wielkość ich kapitałów. Do kapitalizmu potrzeba kapitalistów! W tym systemie, obok państwa i prywatnych przedsiębiorców, jest też miejsce na Otwarte Fundusze Emerytalne. To nie jest instytucja idealna, to prawda, ale jako właściciel daleko lepsza niż państwo. OFE dały pieniądze bardzo wielu polskim firmom i dzięki temu te polskie firmy dobrze się rozwijają. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że Fundusze niekoniecznie są lepsze dla systemu emerytalnego od ZUS, ale dla polskiej gospodarki OFE mają znaczenie fundamentalne. Ich likwidacja stworzyłaby ogromne ryzyka. Trudno mi sobie wyobrazić, że w krótkim czasie potrafimy stworzyć coś innego, lepszego od OFE”.

        Ale jeśli myślimy o własnej emeryturze, zacznijmy wreszcie sami inwestować w przyszłość, nie oglądajmy się na ZUS i fundusze emerytalne. Stwórzmy własny fundusz emerytalny! Warto, bo dzisiejsze szacunki mówią, że tzw. stopa zastąpienia wyniesie zaledwie 20-30% pensji, którą będziemy dostawali w ostatnich dniach naszej pracy zawodowej. Rozwiązań jest wiele. Warto o tym porozmawiać z fachowcem, ale warto też pamiętać o kilku najważniejszych zasadach. Po pierwsze, ważna jest systematyczność i długi horyzont inwestycyjny – tylko wówczas będziemy korzystać z dobrodziejstwa uśredniania ceny oraz siły procentu składanego. Po drugie, pamiętajmy o możliwych korzyściach podatkowych, które możemy osiągnąć dzięki inwestowaniu poprzez Indywidualne Konto Emerytalne (IKE) oraz Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE). Powiększą one nasz kapitał, którym będziemy dysponowali na emeryturze. Po trzecie, już teraz musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, jak wysoka powinna być nasza emerytura. Następnie spróbujmy oszacować jak wysoka będzie ta, którą otrzymamy z ZUS i OFE. Oczywiście będą to tylko szacunki, ale pozwolą nam uświadomić sobie, jak duża jest luka, czyli ile powinniśmy oszczędzić. To z kolei pomoże nam oszacować poziom składki (miesięcznej, kwartalnej lub innej), niezbędny do osiągnięcia celu (przy zakładanej stopie zwrotu).

        Dzięki takiemu postępowaniu nasz „prywatny” fundusz emerytalny może być – wspomagany z ZUS lub OFE – wystarczający, aby godnie przeżyć starość.