Czym jest akcelerator w biznesie?

Pojęcie akceleratora biznesu robi się w Polsce coraz bardziej znane, niestety nasze rozumienie ma mało co wspólnego z ich rzeczywistym wyglądem. A szkoda. Wielu nie rozróżnia akceleratora od inkubatora biznesu, różnice są natomiast ogromne. Inkubator ma na celu stworzyć firmę i pomóc jej utrzymać się przy życiu przez pierwszy okres. Akcelerator przyspiesza działanie i pomaga nabrać niesamowitej prędkości na rynku.

Działanie

W Stanach Zjednoczonych, ten rodzaj pomocy firmom jest bardzo popularny. W naszym kraju, jest tylko jeden świadczeniodawca, który w dodatku nie do końca potrafi jeszcze nadzorować swoje biznesy i znaleźć optymalny sposób na ich prowadzenie. A czym powinien zajmować się akcelerator biznesu? Taka instytucja składa się z dużej ilości ekspertów, szczególnie menadżerów i konsultantów, którzy nowo powstałą firmę biorą pod swoje skrzydła. Przez pewien okres, najczęściej kilka miesięcy, udzielają młodemu przedsiębiorcy niezbędnych rad dotyczących prowadzenia firmy, pracy w biznesie oraz koniecznych cech, by wybić się na szczyt. Po nauce teoretycznej, przychodzi czas na praktykę.

Właściciel biznesu, pod czujnym okiem indywidualnego opiekuna, zaczyna podejmować się pierwszych projektów, zatrudniać pierwszych pracowników i podpisywać pierwsze kontrakty. Jeśli jest potrzebne, akcelerator biznesu udzieli wsparcia finansowego firmie, którego wysokość zależy od etapu rozwoju firmy. Nie ma co liczyć, by kilkumiesięczne przedsiębiorstwo zyskało miliony zapomogi. Są to raczej dość symboliczne kwoty. Po osiągnięciu sukcesu, taki akcelerator chętnie kupuje udziały we własnym dziecku.

Akcelerator a inkubator

Wiele polskich inkubatorów biznesu nazywa się również akceleratorami, co jest błędem merytorycznym. Nie świadczą one pomocy finansowej, co dyskwalifikuje je pod tym względem. Ich zadaniem jest pomóc utrzymać się firmie i ewentualnie obniżyć jej koszty składkowe, co ma niby pomóc w prężnym działaniu. O pomoc finansową trzeba jednak prosić bank lub inne instytucje tego typu. Choć w Polsce nie ma żadnego akceleratora z prawdziwego zdarzenia, to czasem można spotkać zagraniczne instytucje, poszukujące u nas ciekawych projektów.

Nie robi się tego jednak na zasadzie składania wniosków i ich oceny. Akcelerator po prostu „wyłapuje” interesujące ich talenty na targach, konferencjach, wydarzeniach. Patrząc na tę sytuację, nic dziwnego, że polskie instytucje również pragną wspomagać w ten sposób nasz rodzimy biznes, głównie dlatego, by świetnie prosperujące firmy nie uciekały z kraju. O wiele łatwiej jest jednak pozyskać studenta ostatniego roku albo świeżo upieczonego absolwenta, który jeszcze nie ma zbyt wielkich wymagań finansowych i wraz z nim otwierać podwoje nowej firmy, a tym samym być narażonym na wysokie ryzyko bankructwa wychowanka.

Niewypały

Niestety, zmorą naszej strefy gospodarczej są biznesy będące niewypałami. Bardzo często zdarza się, że dobrze prosperująca firma pewnego dnia po prostu znika bez wieści. W innych rejonach świata jest to nie do pomyślenia. U nas dzieją się cuda. Bardzo trudno jest inwestować w coś tak niepewnego. Nie wiadomo, czy przedsiębiorca zniechęcił się polską biurokracją czy stracił zapał. Najmniejszym ryzykiem obarczone są branże informatyczne, głównie dlatego, że koszt ich prowadzenia jest stosunkowo niski. Kilku ludzi i kilka komputerów.

Wiele firm podających się za akceleratory biznesu oferuje również usługi z dziedziny IT. Obsługa danych w chmurze, wirtualne metody płatnicze czy obsługa multimediów jest czymś, co może się przydać w przyszłości w każdej firmie. Nikt jednak nie pomaga przedsiębiorcom pozyskać intratnego kontraktu czy zatrudnić odpowiedniego pracownika. To zmora polskiego biznesu, w którym panuje aura tajemniczości i wiedzy magicznej, co często jest błędne. Ci, którzy odnieśli sukces, uważani są za niedoścignione ideały, ale nikt nie stara się spytać ich o radę czy poprosić o pomoc. Możliwe, że dobry pomysł i wysoka motywacja pozwolą na znalezienie indywidualnego inwestora, który stanie się takim jednorazowym akceleratorem.